Dlaczego współczucie aż tyle zmienia?
Opowiadałam Wam o motywacji w uważności: że się zmienia. Ludzie przychodzą na kurs i czegoś sobie po nim obiecują. Na przykład, że będą podchodzić do życia z większym spokojem, że nie będą się zamartwiać albo przestaną reagować złością na byle co.
Ja oczywiście też miałam swoje oczekiwania, kiedy poszłam na kurs. Oczekiwania – brzmi trochę roszczeniowo. Więc może lepiej mówić o „głębokich pragnieniach”.
Gdy nasza praktyka się ugruntowuje, docieramy do coraz głębszych warstw tych pragnień. I tak pod pragnieniem spokoju może kryć się coś innego: na przykład brak zaufania do siebie albo przekonanie, że „przejmowanie się” jest czymś złym. Możemy podrążyć jeszcze głębiej. Pod brakiem zaufania do siebie pojawia się ocena, że nie jesteśmy dość dobrzy. Może kiedyś usłyszeliśmy to z ust rodzica albo od nauczyciela. Może sami to sobie dopowiedzieliśmy.
Drążyłam swoją motywację do praktyki uważności, drążę dalej. I pod warstwami różnych oczekiwań, pragnień, „chceń”, znalazłam to właśnie: brak akceptacji siebie. Przeświadczenie, że muszę się bardzo starać, by ktoś mnie polubił. Bo inaczej nie zasługuję.
Myślicie, że jak się dojdzie do takiego osobistego odkrycia, to nagle wszystko się zmienia i już lubicie siebie? Wcale nie. Odkrycie tylko pokazuje Wam pewne stare mechanizmy, które się w Was uruchamiają. Widzicie głęboko udeptane ścieżki i dalej nimi chodzicie. Zamiast poczuć się lepiej, jest jeszcze gorzej, bo teraz zauważacie jeszcze własną bezsilność. Ale jest potężne narzędzie, które może sprawić, że na tych trudnych i niechcianych trasach będzie Wam lżej.
Współczucie. Compassion.
Opracowano kursy życia w oparciu o uważność i kursy życia w oparciu o współczucie. Współczucie w tym sensie możecie potraktować jako pogłębioną uważność: uważność na własne potrzeby.
Uważność/mindfulness – brzmi dumnie. Współczucie – no cóż, bądźmy szczerzy. Współczucia nie lubimy, bo kojarzy się z litością, litowaniem się. Ale nie tym jest współczucie, o jakim tu mówimy.
Współczucie w uważności to zauważenie, że w życiu mamy trudno. Stresujemy się, obawiamy, cierpimy na różne dolegliwości fizyczne i duchowe, przeżywamy żałobę, rozstania, rozczarowania. Czasem nie lubimy siebie, swoich ciał, cech, zachowania.
Co jest Twoją trudnością?
Oczywiście, że możemy przezwyciężać, pokonywać, przełamywać albo ostatecznie robić dobrą minę do złej gry. Ale nie wszystko da się naprawić. Są straty nie do odrobienia. I możemy być szczęśliwi w naszym życiu pełnym strat – dzięki współczuciu dla siebie.
Współczucie jest zauważeniem trudności, uznaniem jej w tej chwili (tak, uważność zawsze dotyczy tu i teraz) i zaopiekowaniem się sobą.
Jak mogę się sobą zaopiekować w trudności?
Troska przejawia się najczęściej w drobnych gestach. Może warto przyjąć wygodniejszą postawę. Wyprostować się, żeby potem nie bolał nas kręgosłup. Zrobić sobie herbatę z cytryną. Wziąć kilka głębszych oddechów. Powiedzieć sobie (i to jest bardzo ważne!): „Wolno mi czuć się źle z tego czy tamtego powodu”.
Wiem, wy chcielibyście od razu rozwiązać problem albo pozbyć się trudności. Ale czasem się nie da. Albo czasem TERAZ się nie da. Więc jak okazać sobie troskę teraz?
Zostawię Was z tym na razie. I ze zdjęciem dziecka. Bo o dziecku łatwiej pomyśleć, że zasługuje na troskę i miłość. Wy też na to zasługujecie.