Studio uważności – przestrzeń rozwoju, miejsce zdrowienia
Studio nie jest i nie będzie zwykłym gabinetem.
To prywatna przestrzeń. Nie ma tu poczekalni, rejestracji, formularzy. Sala do medytacji oraz gabinet mieszczą się w wydzielonej do tego celu części mojego domu. Jesteś u mnie. Jesteś gościem.
Mam u siebie dużo roślin, psa, kota, obrazy, lustra, pianino. Chciałam, żeby to było miejsce z duszą.
Chciałam miejsca, do którego sama byłabym gotowa przyjść. Ciepłego, gościnnego. Gdzie miałabym ochotę mówić, a czasem popłakać albo pomilczeć.
Wiem, że zgłoszenie się po pomoc wymaga odwagi.
Jestem po długiej psychoterapii własnej.
Siedziałam na obydwu fotelach.
Doświadczyłam w życiu bardzo trudnych chwil. Jestem wysoko wrażliwa. Nadmiarowo reaguję na stres i bywam impulsywna. A do tego żyję pełnią życia. Jestem tu, gdzie chcę być. Zbudowałam poczucie bezpieczeństwa w sobie. Umiejętność kojenia swoich emocji. Po upadkach wstaję, otrzepuję się, idę dalej. Chcę tego samego dla Ciebie.
Na ścianie w hallu powiesiłam kamyk z odosobnienia z napisem od Pemy Chodron: „Mamy to, czego potrzebujemy”. To prawda. Wszystko, co potrzebne, już w Tobie jest.
O mnie:
Nazywam się Dominika Bartmann. Jestem psychologiem, nauczycielem uważności i współczucia, psychoterapeutą w trakcie szkolenia. Należę do Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej. Jestem pracownikiem Szpitala Tworkowskiego: pracuję jako psycholog i psychoterapeuta w Centrum Zdrowia Psychicznego w Grodzisku Mazowieckim. Obok kursów i zajęć grupowych, prowadzę terapię indywidualną, krótkoterminową (kilka sesji) oraz długoterminową. Pracuję w oparciu o interwencje terapii akceptacji i zaangażowania (ACT), terapii poznawczej opartej na uważności (MBCT) oraz terapii opartej na współczuciu (CFT). Włączam metody poznawczo-behawioralne. Poddaję się superwizji, jako nauczyciel uważności i jako terapeuta. Więcej o moim przygotowaniu przeczytasz tutaj.
Pracuję zwłaszcza z:
- klientami doświadczającymi trudności emocjonalnych (zaburzenia lękowe, depresyjne);
- osobami zmagającymi się z przewlekłym stresem;
- osobami wysoko wrażliwymi;
- osobami po stracie, przeżywającymi różne stadia żałoby;
- osobami cierpiącymi na choroby przewlekłe, w tym z choroby nowotworowe;
- osobami doświadczającymi przemocy w związkach (zwłaszcza przemocy psychologicznej, ekonomicznej i seksualnej);
- osobami z niepełnosprawnością intelektualną;
- opiekunami osób z niepełnosprawnością.
Pracowałam i chcę pracować z osobami LGBT, także z młodzieżą.
Prowadzę:
Chcę być Twoim przewodnikiem. Od lat poszukuję narzędzi do pracy z ludzką psychiką, w kierunku siły, zdrowia, spokoju. Czytam, kształcę się, sprawdzam. Stosuję jedynie takie interwencje, o których wiem, że zostały zbadane klinicznie i są bezpieczne. Najchętniej i z największym zaangażowaniem uczę tego, co sama stosuję lub stosowałam, osobiście przekonując się o wartości danej metody.
Towarzyszę:
„Mów mi o twojej rozpaczy, ja opowiem moją”, piszę Mary Oliver w wierszu „Dzikie gęsi”.
Ty i ja jesteśmy sobie równi. Nigdy nie popatrzę na Ciebie z góry. Ani z pozycji „tej zrównoważonej”, czy „zdrowszej”. Ty masz swoje cierpienie, ja swoje. Szanuję Twoją wiedzę o sobie. Nasze spotkanie będzie spotkaniem dwóch ekspertów. Ty jesteś ekspertem od siebie i swojego doświadczenia.
Podoba mi się stosowana w terapii ACT perspektywa dwóch gór. Jak bardzo celnie napisał o tym Russ Harris: „Wiele osób przychodzi na terapię z przekonaniem, że terapeuta to ktoś oświecony, kto rozwiązał wszystkie swoje problemy, kto ma wszystko w życiu dobrze uporządkowane. W rzeczywistości tak nie jest. Jest raczej tak, że ty wspinasz się na swoją górę tam, a ja wspinam się na swoją tutaj. Z miejsca, w którym znajduję się na swojej górze, widzę różne rzeczy na twojej górze, których ty nie dostrzegasz, na przykład że istnieje ryzyko zejścia lawiny, że istnieje jakaś alternatywna droga, którą możesz pójść, albo że nie korzystasz skutecznie z czekana.
Nie myśl tylko, że wspiąłem się na szczyt swojej góry, siedzę na nim wygodnie i jestem spokojny. Tak naprawdę ciągle się wspinam, stale popełniam błędy i uczę się na ich podstawie. Zasadniczo wszyscy to robimy. Wspinamy się, każdy na swoją górę, co trwa do dnia, w którym umieramy. Możesz jednak doskonalić się we wspinaczce i coraz lepiej uczyć się doceniać swoją drogę. I właśnie o to chodzi w naszej pracy podczas terapii”.
Odsyłam: