Bezpiecznie, bezpieczniej…

dyskusja: Brak komentarzy

Gdy zachwieje mi się grunt pod stopami, tracę oddech. Piszę ten tekst z myślą o wszystkich Osobach żyjących w utknięciu, zadowalających się półoddechem. Jest ścieżka, wyjście, rozwiązanie. Testowałam to, znam to.

Jeśli brakuje Ci poczucia bezpieczeństwa, ciało od razu daje znać. Gorszy apetyt i sen, drażliwość, napięcie, bóle głowy, pleców… Najpierw może być subtelniej – ot, gorszy dzień, niedyspozycja – wtedy takie sygnały zlekceważę. Więc ciało przypuści nowy szturm, a potem kolejny, i jeszcze kolejny. Już nie mogę dłużej przymykać oczu w nadziei, że jeśli tego nie widzę, to rzecz nie istnieje. Ta rzecz jest i domaga się działania.
Przemawia językiem reakcji stresowej (gula w gardle, łomocące serce, suchość w ustach, drżenie…). Mówi do nas poprzez podejmowane wybory: w „bezpiecznym” będziesz odważniej działać i po więcej sięgać. W braku bezpieczeństwa kurczowo trzymasz się tej jednej jedynej w swoim mniemaniu opcji. Przyklejasz się do rozwiązań, które nie są zdrowe. Wolisz tkwić w niesatysfakcjonującym, lecz znanym, zamiast odważyć się żyć inaczej.
W „bezpiecznie” eksplorujesz świat, uśmiechasz się do ludzi, z wyprostowaną postawą idziesz tam, gdzie wybierzesz. Nie masz gwarancji, że wszystko się uda albo że dostaniesz to, czego chcesz. Rozczarowanie, złość, żal mogą dołączyć do Ciebie na każdym etapie podróży. Za to wiesz, że przeżywasz siebie i to życie w kompletności. Jak u Franka Sinatry, I did it my way.
W braku  bezpieczeństwa wolisz siedzieć przycupnięty, nie rozglądasz się poza wąski horyzont swojego strachu. Tu jest wystarczająco, nawet jeśli cierpną Ci nogi, a w pomieszczeniu jest za mało powietrza. Wystarczy, że pooddychasz płycej. Jakiś czas tak można, proszę mi wierzyć na słowo. Przez lata byłam mistrzynią w płytkim oddychaniu.
Medytacje najczęściej dzieją się wokół oddechu. Oddech najpierw koi i osadza w praktyce: dzięki niemu naprawdę jestem tutaj i w tej chwili. Zrób głębszy wdech, a wydychając powietrze wyobraź sobie, jak wtłaczasz je w krzesło, jeśli siedzisz, albo w ziemię, jeśli stoisz. Powtórz procedurę raz, dwa razy. Jesteś ugruntowany w oddechu. Jak chaotyczne i grząskie by nie było Twoje życie, poprzez świadome oddychanie możesz zrobić sobie bezpieczną pauzę.
Zestresowani, umęczeni światem i swoim umysłem ludzie przychodzą na zajęcia uważności. Przed laty też byłam taką osobą. Kurs bardzo wiele we mnie zmienił, do tego stopnia, że wkrótce sama zapragnęłam zostać nauczycielką uważności. Byłam zafascynowania medytacją, jej wpływem na mój szalejący wtedy układ nerwowy. Odkryłam ciało, bezpieczeństwo bycia w ciele, bezpieczeństwo osadzenia na macie. Zachwyciłam się akceptacją, zgodą na siebie taką, jaka jestem. Popatrzyłam na Dominikę z perspektywy. Zobaczyłam wartościowego człowieka.
A to dopiero początek: gdy już poznasz możliwości oddechu, trzeba pójść krok dalej, do „słusznego działania”. Na Wschodzie mówi się o „słusznym działaniu” wynikającym ze współczucia, postępowaniu w duchu niekrzywdzenia, przy czym niekrzywdzenie dotyczyłoby tak wszystkich istot żywych, jak i samego siebie. Jeśli chcesz „bezpiecznie”, nie wystarczy posiedzieć. Siedzenie koi, daje pauzę, ale jeśli zamierzasz ukryć się w tej pauzie, znowu zrobi Ci się ciasno i duszno. Z siedzenia rodzi się wgląd: rozumienie tego, co Cię osłabia, co odbiera spokój. Stąd bierze się zaproszenie do działania.
Medytacja jest aktywna. Jeśli masz ją za relaksację, możesz się rozczarować. Czasami siedzenie w ciszy jest zatrważająco głośne i męczące. Patrzysz na ten cały zamęt w sobie, na swoje uwikłania, ograniczenia, bariery w świecie wokół. To wszystko cichnie, w miarę, jak świadomie oddychasz. Ale jeśli proces ma się dopełnić, wstajesz z maty gotów do działania. Zobaczyłeś – i to zobowiązuje. „Zrozumiałeś w końcu, co powinieneś zrobić”, jak w wierszu „Podróż” Mary Olivier.
Bezpiecznie, bezpieczniej – oddycham, widzę, działam. W tej kolejności. Dla tych, co chcą wibrującego życia w sobie, powietrza, witalności, przestrzeni. Oddycham, widzę, działam – nie ma prostszej i ważniejszej formuły. Wracam do niej raz po raz. Chcę wrócić do niej teraz. Jak w praktyce, to nieustanne powracanie.
Wkrótce wakacje, wyjeżdżam. Będę miała więcej czasu na niedziałanie. Czuję, że stąd powstanie zaczyn do odWażnych czynów.
Bezpiecznie, bezpieczniej…