Idę na randkę
(Z cyklu „uWażne przyjemności”)

dyskusja: Brak komentarzy
Moje zdjęcie z żonkilamiNie wiem, czy chodzicie na randki, ja od jakiegoś czasu chodzę. Bardzo je lubię, a ponieważ Was też lubię, więc uchylę rąbka tajemnicy.

 

Może to kwestia wieku, ale tak się składa, że moje randki najczęściej odbywają się w domu. Zwykle czekam na ten moment, gdy wszyscy domownicy gdzieś sobie pójdą, bo chcę mieć pewność, że nikt mi nie przeszkodzi i nie zniszczy szczególnej atmosfery, jakiej bym chciała dla Tej Osoby.

 

Ta Osoba jest naprawdę ważna.

 

Wiem, co lubi. Najpierw przygotowuję mały poczęstunek, nic wyszukanego, ale za to elegancko podane. Więc dbam o to, by stół był czysty i ładnie nakryty. Kroję warzywa na sałatkę, dodaję przyprawy, oliwę, zioła. To tego sery, pieczywo, może jeszcze coś na słodko, powidła, dżem albo miód, bo przecież musi się słodko zakończyć, skoro to randka.

 

Zagotowuję wodę, robię herbatę. Potem patrzę, jak dymi z kubka – ulubionego kubka Tej Osoby.

 

Zanim to wszystko podam, przygotuję jeszcze kąpiel – bo wiem, że ta Osoba lubi kąpiele. Sypię garść soli, o której wiem, że pachnie najprzyjemniej. Puszczam na to gorącą wodę, jak najgorętszą. Powinno być gorąco.

 

Jak to w życiu bywa, od randki chcą mnie odciągnąć znacznie mniej lubiane czynności: wiem, że najpierw należałoby zrobić pranie, pojechać na zakupy albo napisać artykuł. To wszystko jest pilne i ważne, ale odkładam te zadania na później, bo przecież Ta Osoba także jest ważna i nie powinna czekać. Ważne Osoby powinny mieć pierwszeństwo prawda?

 

I domyślacie się, co będzie potem?

 

Usiądę przy tym ładnie zastawionym stole i bez pośpiechu zjem to, co sobie przygotowałam. A potem pójdę do łazienki i będę się moczyła w bardzo gorącej wodzie z ulubioną solą.

 

Tak wyglądają moje randki.

 

Kiedyś myślałam, że to samolubne.

 

Kiedyś myślałam, że to strata czasu.

 

Kiedyś myślałam nawet, że to smutne: jakby zajmowanie się sobą było równoznaczne z uznaniem, że nie mam nikogo innego, kim mogłabym się zająć.

 

Myślałam, że uwaga, troska, czułość muszą być dla innych.

 

Zaproś siebie na randkę. Uznaj wreszcie, że jesteś Tą Ważną Osobą (pewnie masz w życiu ważne osoby, o które dbasz. Więc teraz dołącz siebie do tego grona na równych prawach).

 

Podaruj sobie najcenniejszy prezent: czas. Choćby to było 15 minut. Piętnaście minut na taką pierwszą randkę to już całkiem nieźle. Nie musisz jeść, ani się kąpać. Może wolisz usiąść w fotelu i powoli wypić kawę. Zaproś siebie na kawę (w Twoim fotelu). Może wolisz pójść na spacer – zabierz siebie na spacer.

 

Życzę Ci wielu pięknych randek sam na sam z sobą…