Przebaczam i uzdrawiam siebie

dyskusja: Brak komentarzy
Gdybym miała wskazać medytację, która ostatnio najbardziej mi pomaga, to byłaby nią właśnie praktyka przebaczenia Jacka Kornfielda, dlatego udostępniam ją dla Ciebie i zachęcam do niej. Praktyka, na którą trafiłam przypadkiem i w najbardziej odpowiednim momencie (zadziwiające, jak to często idzie w parze).

 

Kornfield, nauczyciel duchowy, mistrz medytacji, bardzo pięknie i trafnie opisuje uzdrawiającą moc przebaczenia. Przebaczając innym leczysz siebie. Uwalniasz się od żalu, gniewu, urazy, przestajesz marnotrawić swoją energię na to, co bolesne i przeszłe. Przestajesz podsycać płomień, który spala Cię od wewnątrz.

 

Przebaczenie, zgodnie z naukami buddyzmu, nie jest nakazem moralnym. To nie tak, że musisz przebaczać. Ale „przebaczamy dla naszego własnego dobra, dla naszego własnego zdrowia psychicznego. To sposób na uwolnienie się od bólu, który w sobie nosimy”, czytamy u Kornfielda – a ilustruje to historia dwóch niegdyś jeńców wojennych, którzy spotykają się po latach. Gdy jeden z nich pyta drugiego: „Czy przebaczyłeś już swoim porywaczom”, ten odpowiada: „Nie, nigdy”, na co słyszy odpowiedź: „W takim razie oni dalej trzymają cię w swoim więzieniu”.

 

Przebaczając uwalniamy siebie. Ale jak przebaczać, gdy uraza jest jak tkwiący głęboko w sercu cierń? Przebaczenie nie jest łatwe. Wymaga odwagi i uczciwości.

 

Jack Kornfield przedstawia przebaczenie jako proces biegnący w trzech kierunkach. Najpierw sami prosimy o przebaczenie tych, którym zawiniliśmy. Każdy z nas zranił innych – złym słowem, czynem, zaniechaniem, niedostrzeganiem potrzeb czy lekceważeniem ich. Czasem umyślnie, czasem nie. Dlatego zaczynamy od przeprosin. Uznajemy, że jako istoty ludzkie raniliśmy, przywołujemy konkretne sytuacje i prosimy o przebaczenie.

 

Następnie przeprosinami obejmujemy samych siebie. Ile razy zdarzyło Ci się zaniedbywać siebie, źle do siebie mówić i źle się traktować? Czasami zwracamy się do siebie gorzej niż zwrócilibyśmy się do najgorszego wroga. Bywamy w tym naprawdę bezlitośni. Dlatego w drugim kroku przebaczasz sobie (przynajmniej wypowiadasz taką intencję, takie życzenie). Obejmujesz siebie przebaczeniem.

 

Dopiero w trzecim kroku przywołujemy sytuacje, gdy sami byliśmy krzywdzeni, zaniedbywani, ranieni. I ze świadomością, że sami krzywdziliśmy i krzywdzimy, obejmujemy przebaczeniem naszych krzywdzicieli. Słowo „przebaczam” jest bardzo potężne. Warto je wypowiedzieć, w myślach, nawet w sytuacji, gdy nie jesteśmy jeszcze całkowicie gotowi na przebaczenie. Wtedy przebaczenie staje się intencją: idziemy w tym kierunku, stawiamy choćby jeden mały krok. Otwieramy serce tylko tyle, na ile jesteśmy w stanie w danej chwili.

 

Przebaczenie nie oznacza akceptowania czyjejś niegodziwości, podkreśla Kornfield. Wręcz przeciwnie, mamy prawo zabiegać o to, by do niegodziwości nigdy więcej nie dochodziło. Jednak „bez przebaczenia świat nigdy nie uwolni się od smutków przeszłości. Ktoś kiedyś celnie zażartował: ‘Przebaczenie oznacza utratę nadziei na lepszą przeszłość’. Przebaczenie jest sposobem na zostawienie przeszłości za sobą”.
Medytacja przebaczenia wideo
Medytacja przebaczenia audio