Tańczące kłosy

dyskusja: Brak komentarzy
W ostatnią niedzielę pojechałam na komunijne przyjęcie i jakoś tak się złożyło, że wylądowałam w zbożu. A ponieważ lubię rejestrować to, co mnie zachwyca, mam dzisiaj dla Was tańczące kłosy.

 

Monotonne? Wcale nie.
Zobaczcie, ile się tutaj dzieje. Zboże faluje, zastyga w bezruchu, chwila niepodobna jest do drugiej, a kłosy tylko z pozoru są identyczne. Wokół same zmiany: raz bywa ciszej, raz głośniej. Wieje mocniej albo słabiej. Nie ma wiernych powtórek, ani powrotu do tego, co wydarzyło się parę sekund wcześniej.

 

Patrzyłam na zboża i myślałam o emocjach: że też są ciągłą zmianą, że też falują. Ten, kto chciałby je kontrolować, mógłby równie dobrze powiedzieć kłosom, by stały prosto albo odchylały się tylko w jeden określony sposób. Niemożliwe, prawda?

 

Ale jeśli można zachwycić się tańczącym zbożem, to czemu nie popatrzeć życzliwie na ten inny taniec, w nas?
Z obserwowania natury można się wiele nauczyć.

 

W polu